Dzisiejszą inspiracją Lana del Rey. Co szczerze przyznam, jej wizerunek zaczął mnie ostatnio trochę irytować, gdyż gdzie tylko nie zajrzę to ją widzę, ale trzeba przyznać, że jest ona postacią mającą w sobie coś przyciągającego, trudno ją do kogokolwiek przyrównać, a jej piosenki łatwo wkręcają się w umysł.
Z tego co widziałam, wzbudza ona wiele kontrowersji, jedni mówią o niej 'sztuczny i plastikowy wytwór speców od marketingu ', inni ' współczesna seksbomba lat 60'. Co do muzyki, jedni: 'gwiazdeczka pop stylizowana na retro' drudzy:' muzyczne odkrycie roku'. Dyskusja niech trwa, kicz czy nie kicz, ale faktem jest, że jej styl przywołujący na myśl lata 60 działa inspirująco.
Dziś brak konkretnego pomysłu, totalny bałagan, mix, chill, nie wiem jak to nazwać. W ramach przeprosin Santigold z kawałkiem z jej najnowszej, jak dla mnie świetnej płyty na którą się ostatnio nieźle nakręciłam.
Takie dość, jak ja to nazywam, 'inspirujące' klimaty, zachęcające do poszukiwań, kombinacji, przebierania się .